niedziela, 27 maja 2012

Czarna legenda Tudorów

Plotki, oszczerstwa, podejrzenia. Ich źródło zatarł czas, skłonność do szukania sensacji wyolbrzymiła rzeczywistą wartość, zaś powieści i filmy historyczne utrwaliły je w świadomości ogółu. Oto garść wybranych przekłamań lub co najmniej niesprawdzonych informacji na temat osobistości z czasów Tudorów.

Elżbieta I:  życie uczuciowe królowej spowija aura tajemnicy. Formalnie nigdy nie zawarła małżeństwa, co już samo w sobie budziło zdziwienie jej współczesnych. Nie przeszkodziło to jednak w snuciu teorii spiskowych na temat rzekomych ciąż Elżbiety. Jeden z najnowszych filmów, który zresztą bazuje na innej plotce, dotyczącej prawdziwej tożsamości Szekspira, przedstawia królową, która spodziewa się nieślubnego dziecka. Poddawanie w wątpliwość dziewictwa Elżbiety to zresztą specjalność twórców filmowych, którym nie może pomieścić się w głowie, że młoda władczyni dobrowolnie wyrzekła się seksu. O ile jednak szczegóły intymnego życia królowej mogą być przedmiotem spekulacji, kwestia ewentualnej ciąży wydaje się wykluczona. Każdy krok Elżbiety był uważnie śledzony, nie tylko przez zaufane dwórki, czy bliskich doradców, ale przez szpiegów, którzy donosili zagranicznym władcom o poczynaniach monarchini. Rzecz tak skandaliczna, jak pozamałżeńska ciąża królowej z pewnością nie przeszłaby nie zauważona.

Anna Boleyn: rekordzistka złośliwych pomówień i jednocześnie ich śmiertelna ofiara. Przedstawiana zwykle w konwencji femme fatale. Oskarżanie o kazirodcze stosunki z bratem zwykle spotyka się z odrzuceniem, jako sfabrykowany zarzut, który miał ostatecznie pogrążyć Annę w oczach i tak już uprzedzonego do niej ludu. Znaleźli się jednak współcześni autorzy, różnego zresztą kalibru, którzy wychodzą z założenia, iż w każdej plotce tkwi ziarno prawdy i ogólnie "coś jest na rzeczy".
Rozwiązłość  Anny najczęściej łączy się z jej pobytem na dworze francuskim, który miał zrobić z niej wyrafinowaną kochankę. Przedstawianie dworu francuskiego jako luksusowego  burdelu to zresztą kolejne przejaskrawienie, powtarzane nawet przez poważnych autorów. Warto przypomnieć, iż Anna przebywała na dworze Małgorzaty z Nawarry, kobiety wielkiej kultury, prawdziwej damy renesansu. Przebywanie na jej dworze z pewnością poszerzyło horyzonty Anny, pogłębiło jej wyrafinowanie i wyostrzyło zmysł polityczny, który tak raził jej angielskie otoczenie. Sprowadzanie tej doskonałej lekcji ogłady do przyswojenia sobie łóżkowych sztuczek, pachnie tanią sensacją.
Popularnym mitem, powielanym bez przedstawienia dowodów, jest przypisywanie Annie deformacji i znamion, które miały upodabniać ją w oczach przeciętnego mieszkańca XVI-wiecznej Anglii do czarownicy. Choć Anna nie pretendowała nigdy do miana piękności, trudno wyobrazić sobie, iż Henryk VIII spędził 7 lat na zalecaniu się do zdeformowanej wiedźmy o patologicznych skłonnościach.

George Boleyn: brat Anny, współoskarżony o kazirodztwo. Z niewiadomych do końca przyczyn współcześni pisarze i scenarzyści upodobali sobie przedstawiać go w roli biseksualnego sadysty ( vide: seria Dynastia Tudorów). Bez najmniejszej poszlaki, o dowodach nie wspominając.


Elizabeth Woodville: babka Henryka VIII ze strony matki; kojarzona z magią, nawet w czasach, które wiarę w czarownice mają już (chyba) za sobą. Chętnie powtarza się legendę o jej przodku w osobie Meluzyny, czarodziejki o wężowym ogonie. Matka Elizabeth, Jacquetta była zresztą oskarżona o czary, ale oczyszczono ją z zarzutów.











Anna Kliwijska: w pamięci potomnych zapisała się wizją odstręczającej kobiety o twarzy konia i nijakiej osobowości. Wstręt Henryka VIII, już przez jego otoczenie uznany za irracjonalny, zdaje się prześladować Annę nawet wiele lat po jej śmierci i żaden obraz Holbeina już tego nie zmieni.







Thomas Boleyn: ojciec Anny, sztandarowy czarny charakter każdej produkcji obracającej się wokół związku jego rodziny z Henrykiem VIII. Zwykle oskarżany o stręczenie swojemu władcy córek. Niesprawiedliwie ocenia się też jego pozycję jako parweniusza, który przez łóżko swych latorośli wywalczył sobie miejsce na dworze Tudorów. Na długo zanim Henryk rzucił pożądliwym okiem na jego córki, Thomas miał już ugruntowany status wytrawnego dyplomaty, sprawnego organizatora i lojalnego dworzanina.

środa, 23 listopada 2011

Szczwana komedia, czyli Blackadder






Angielski humor ma rzeszę wielbicieli i nie mniej liczną grupę zagorzałych wrogów. Uznawany za hermetyczny i zanurzony w absurdzie potrafi jednak znaleźć dla siebie formułę strawną nawet dla osób nie przepadających za wyspiarskim poczuciem humoru. Jednym z takich osiągnięć jest niewątpliwie seria "Blackadder', polskiemu widzowi znana pod nazwą "Czarna Żmija". Ten wyborny spektakl historycznej zgrywy ma w sobie świeżość i lekkość, a doskonale dobrany zespół aktorski ożywia najeżony aluzjami tekst.
Akcja drugiej części serii osadzona jest w czasach elżbietańskich, zaś głównym bohaterem jest Edmund, lord Blackadder. Ulubieniec Elżbiety I, błyszczy sarkastycznym dowcipem i błyskotliwym umysłem. Ma przy tym wybitnie cyniczne spojrzenie na sprawy ludzkie i talent do wplątywania się w zawiłe intrygi. Towarzyszą mu dwaj niezbyt lotnej inteligencji osobnicy: sługa Baldrick i szlachcic Lord Percy Percy. Barwną galerię postaci dopełniają infantylna Elżbieta I, knujący przeciwko głównemu bohaterowi Lord Melchett, wreszcie niespełna rozumu niania królowej.


W pierwszej odsłonie pt. "Dzwony" Blackadder spotyka miłość swojego życia. Komizm sytuacyjny oparto na nieporozumieniach związanych z zamianą płci. Wybranka bohatera w męskim przebraniu i pod wdzięcznym imieniem Bob wprowadza chaos w cynicznym świecie arystokraty.

Drugi odcinek zatytułowany "Głowa" bawi się czarną legendą prześladowań religijnych. Blackadder , któremu powierzono nadzór nad egzekucjami katolików ułatwia sobie pracę sprytnym przesunięciem terminów , co w uniwersum serii może oznaczać tylko dalsze kłopoty.

Kolejna odsłona pod urokliwym tytułem " Ziemniak" wprowadza na scenę Sir Waltera Raleigh, któremu Blackadder rzuca nieco pochopnie wyzwanie i w konsekwencji na własnej skórze odkrywa uroki żeglowania po nieznanych wodach.

Czwarty odcinek nosi nazwę "Pieniądze" i koncentruje się wokół desperackich poczynań bohatera, ściganego przez biskupa Bath i Wells, któremu jest winien pokaźny dług. Sam dostojnik kościelny to monstrum jedzące noworodki i lubujące się w perwersjach seksualnych wszelkiego rodzaju.

Nawiązania do tematyki religijnej znalazły się także w następnym odcinku pt."Piwo". Blackadder usiłuje dokonać niemożliwego: w ciągu jednej nocy wygrać zakład w piciu i przekonać swych fanatycznych, purytańskich krewnych, iż jest godny ich majątku.

Ostatni odcinek pod wymownym tytułem "Łańcuchy" mierzy się z porwaniem głównego bohatera i jego rywala, Lorda Melchetta przez szalonego niemieckiego księcia Ludwiga.

Poziom serii jest bardzo wysoki, tak w warstwie realizacyjnej, jak i tematycznej. Humor nie jest jednolity, stanowi zgrabne połączenie komizmu sytuacyjnego z wyrafinowaną zabawą słowem i skojarzeniami. Wymaga on od widzów trochę wysiłku, nie zaś tylko bezmyślnego wtórowania salwom śmiechu z offu. By w pełni cieszyć się fabułą trzeba posiadać minimum wiedzy historycznej i kulturowej. Rzadka to cecha w dzisiejszej popkulturze, tym bardziej zasługuje więc na uznanie.


środa, 2 listopada 2011

Portret z tęczą




Dzieło Isaaca Olivera należy do najsławniejszych portretów Elżbiety Tudor,choć z pewnością w dzisiejszych kategoriach jest to przykład fałszerstwa w słusznej sprawie- ot, taki Photoshop ery nowożytnej. "Rainbow Portrait" powstał w 1600 r., a więc przedstawia kobietę mającą grubo ponad 60 lat. Status portretowanej wymusił jednak sztuczne odmłodzenie. Nie przystoi wszak władczyni, zwłaszcza nie mającej dziedzica, obnosić się z własną starością.
Elżbieta została przedstawiona jako Astrea, grecka bogini sprawiedliwości, która miała być ostatnią z nieśmiertelnych bóstw żyjącą pośród ludzi. Mitologiczne odwołanie zgrabnie połączono z chrześcijańskim pojęciem władzy królewskiej i jej boskiej legitymacji.
Obraz pełen jest mniej lub bardziej czytelnej symboliki. Dla współczesnego odbiorcy może być niezrozumiała, ale w czasach Tudorów swoisty kod ukryty w poszczególnych elementach kompozycji był czytelny i przemawiający do wyobraźni.


Photobucket

Przykładem niech będzie zdobiące lewy rękaw sukni wyobrażenie węża. Dzisiaj kojarzony raczej jednoznacznie źle, głównie z powodu biblijnego powiązania z siłami piekielnymi, w czasach królowej był symbolem mądrości. Warto zwrócić uwagę na tkwiący w paszczy rubin w kształcie serca. Sygnalizuje kierowanie się przez monarchinię rozumem, trzymaniem uczuć w ryzach umysłu.

Photobucket

Ciekawa jest ornamentyka płaszcza, który nosi królowa. Widnieją na nim wizerunki oczu i uszu. Brzmi to i wygląda nieco dziwnie, wręcz ekscentrycznie. Najprostsze wyjaśnienie odnosi się do wszechwiedzy władczyni, która ogarnia sprawy królestwa i swych poddanych, wszystko widzi i wszystko słyszy.

Photobucket

Dobór biżuterii jest bardzo wymowny. Perły reprezentują czystość i niewinność.

Photobucket

Wreszcie w prawej ręce królowa trzyma tęczę, kojarzoną z pokojem, wiarą i nadzieją. Dopełnieniem jest widniejąca na górze inskrypcja w języku łacińskim: Non sine sole iris. Oznacza ona " nie ma tęczy bez słońca". Słońcem jest Elżbieta, gwarant pomyślności narodu angielskiego.

środa, 19 października 2011

Volta



Powyżej fragment filmu " Elizabeth", w którym ukazano popularny na renesansowych dworach taniec. Volta, czyli obrót wywodził się prawdopodobnie z wiejskich tańców wirowych. Choć jego filmowa prezentacja została nieco uproszczona i uwspółcześniona oddaje dobrze wyrafinowaną erotykę układu tanecznego. Bliskość partnerów jest wyraźna: tancerz obejmuje kobietę w pół, razem wykonują skoczne obroty, wreszcie partner podrzuca tancerkę do góry.

piątek, 29 kwietnia 2011

Komu potrzebna jest monarchia ?


Pytanie to stale powraca na łamach gazet w Wielkiej Brytanii, zwykle przy okazji mniej lub bardziej znaczących dla tej instytucji wydarzeń. Ślub Williama i Kate ocieplił wizerunek skostniałej dynastii, której dzieje przez ostatnie lata znaczą skandale i fatalne błędy. Brytyjczycy lubią ponarzekać od czasu do czasu,że Windsorowie to droga w utrzymaniu i niezbyt reprezentacyjna firma, bez której w zasadzie mogliby się świetnie obejść. Ale nawet u tych najbardziej liberalnych, czy lewicowych tli się sentyment dla pustego splendoru i dumnie brzmiącej tradycji rodziny królewskiej.
Pytanie o rolę monarchy zadawano sobie już w przeszłości. Odpowiedzi na nie warto prześledzić na przykładzie panowania trzech królowych.

Elżbieta Tudor, gdy zasiadła na tronie Anglii była władcą w pełnym tego słowa znaczeniu. Europa w XVI wieku nie wyobrażała sobie nawet, że król może być stworzony zaledwie do machania tłumom i otwierania szpitali. Władza była jak najbardziej realna, z wszystkimi tego konsekwencjami. Od królowej wymagano zachowania godnego bożego pomazańca, który mądrymi decyzjami chroni swój lud i wiarę. Pytań o sens monarchii raczej nie zadawano, choć już następcy Elżbiety, z rodu Stuartów poznali na sobie gniew niezadowolonych poddanych. Eksperyment z republiką Cromwella okazał się klęską i być może w tym należy doszukiwać się głęboko zakorzenionej niechęci Anglików do rewolucyjnych zmian ustroju państwa.

Wiktoria wstąpiła na tron w momencie, gdy silna monarchia należała do historii. Realna władza przeniosła się z dworu królewskiego do Parlamentu i gabinetu rządu. Rola królowej pozostawała w wymiarze symbolicznym, jako matki narodu, co podkreślały jeszcze jej liczne ciąże. Osłabieniu wpływów politycznych towarzyszyło jednak wzmocnienie społeczne. Wiktoria była ucieleśnieniem panujących stosunków społecznych z przewodnią rolą arystokracji i bogatego mieszczaństwa. Podczas, gdy we Francji po licznych zawirowaniach utrwaliła się forma republikańska, a szlachta na zawsze utraciła swoje polityczne znaczenie, Imperium Brytyjskie wcielało w życie model nowoczesnego państwa z bardzo tradycyjną klasą rządzącą.

Panująca obecnie Elżbieta II jest w o wiele trudniejszej sytuacji, niż jej poprzednicy. Nie stoi za nią autorytet polityczny, a dawny podział społeczeństwa na klasy stracił na znaczeniu. Arystokracja utraciła monopol na rządzenie, choć jej pozycja jest wciąż mocna. Choć sama monarchini to wzór godności i poczucia obowiązku
jej potomstwo prezentuje sobą raczej żałosny obraz. Najbardziej charyzmatyczną postacią z rodziny królewskiej wydaje się być książę William i czas pokaże, czy dane mu będzie założyć koronę.

sobota, 16 kwietnia 2011

O księciu, który zmienił się w żabę



Perypetie erotyczno-uczuciowe Elżbiety I pozostają najbardziej zdanym na spekulacje fragmentem jej biografii. Tajemnica spowijała jej wczesno- młodzieńcze relacje z Thomasem Seymourem, wujem jej przyrodniego brata i zarazem mężem macochy ( w rodzinach królewskich nie istnieje coś takiego,jak przejrzystość rodzinnych koligacji). Część historyków przypuszcza,że księżniczka Elżbieta mogła paść ofiarą molestowania seksualnego, inni argumentują,iż fascynacja była obopólna i zaważyła na preferencji królowej dla pewnego typu męskiej atrakcyjności ( David Starkey zauważa podobieństwo fizyczne i charakterologiczne między Seymourem a Robertem Dudley).

Charakter stosunków łączących Elżbietę z jej późniejszymi faworytami, Robertem Dudley oraz Robertem Deveraux również jest niejasny. Postronni obserwatorzy zarzucali królowej skandaliczne zachowanie , ale ich świadectwa obciążone są typowymi w tamtych czasach uprzedzeniami wobec kobiet i ich słabych charakterów.

Preferencje Elżbiety przeczyły racji stanu. W odróżnieniu od swego ojca potrafiła jednak zdusić je w sobie i postawić reputację władczyni przed szczęściem kobiety.
Najpoważniejszym kandydatem do ręki Elżbiety był francuski książę Francois d'Alencon. Polityka dynastyczna domagała się aliansu z Francją przeciwko Hiszpanii, wrogiej "heretyckiej" Elżbiecie. Tym razem jednak interesy królestwa rozminęły się z oczekiwaniami jego ludzi. W oczach poddanych królowej książę miał dwie kardynalne wady: był Francuzem i katolikiem.

Matką księcia była Katarzyna Medycejska, która po śmierci męża sprawowała regencję w imieniu małoletniego syna, Karola IX. Jej władza nie tylko nie słabła wraz z upływem lat, ale jeszcze uległa wzmocnieniu i to pomimo pełnoletności króla. Ambicją królowej było bezpieczne przeprowadzenie monarchii francuskiej przez religijny ferment przetaczający się przez Europę. Jej polityka równowagi okazała się krucha, a załamała się doszczętnie pamiętnej nocy 23 na 24 sierpnia 1572 r, która przeszła do historii jako noc św. Bartłomieja i podczas której życie straciło kilka tysięcy francuskich hugenotów.

Negocjacje w sprawie małżeństwa ciągnęły się kilka lat. Obie strony wiele ryzykowały, ale i grały o największą stawkę. Dla Elżbiety była to ostatnia szansa na zapewnienie koronie dziedzica, francuski książę pragnął wzmocnić swą pozycję wobec braci, którzy kolejno zasiadali na tronie Francji. Jednakże to, co dla Francuzów zdawało się świetlaną wizją połączonych królestw Francji i Anglii, dla Anglików było ziszczeniem się najgorszego koszmaru.

Sama Elżbieta była zachwycona zalotnikiem, nazywając go pieszczotliwie "żabą". Okazywała mu publicznie czułość i obdarowywała dowodami przywiązania. Trudno dziś powiedzieć, ile było w tym szczerego uczucia, a ile gry na pokaz. Jej doradcy byli podzieleni. Wierny William Cecil był gorącym orędownikiem małżeństwa, odtrącony faworyt Elżbiety, Robert Dudley wychodził z siebie, by do niego nie dopuścić. W tej skomplikowanej materii nic nie było oczywiste i można przyjąć, że obie strony miały rację. I Cecil wieszczący nieuchronny konflikt z katolicką Hiszpanią, w której Anglia byłaby zupełnie osamotniona i Leicester, który swe zajadłe antyfrancuskie uprzedzenia opierał na całkiem rozsądnych podstawach.

Obawa przed utratą poparcia poddanych i religijne niepokoje w obu krajach przeważyły na niekorzyść księcia. Była to ostatnia szansa na zapewnienie następcy tronu. Królowa dobiegała 50 lat i nikt już nie brał jej pod uwagę na królewskim rynku matrymonialnym.

niedziela, 20 lutego 2011

Pastyme with Good Companye, czyli przebój dworu Tudorów



Henryk VIII był człowiekiem wielu talentów. Jego wielką pasją była muzyka, miał zresztą na tym polu spore osiągnięcia. Dowód widnieje powyżej. Skomponowana przezeń "Pastyme with Good Companye" to wspaniała pochwała młodości i towarzyszącym jej rozrywkom.